Ten temat już od dłuższego czasu unosi się w powietrzu jak lewitujący dron. Tak, mam na myśli sztuczną inteligencję, która zdaje się być wszędzie obecna, gotowa do przejęcia naszego świata i zepchnięcia nas, ludzi, na margines historii. Niczym ojców idei, która sama ich pożarła. Czyż nie jest to zapowiedź apokalipsy cyfrowej? Czy nie powinniśmy teraz zacząć rozglądać się za schronem na przyszłość?
Sztuczna inteligencja rozwija się w zawrotnym tempie. Już teraz potrafi rozpoznać twarze, tłumaczyć języki, grać w szachy, a nawet generować teksty, obrazy, grafiki… które są trudne do odróżnienia od tych stworzonych ludzką ręką. I (o zgrozo) będzie nas po kolei wygryzać z zawodowej aktywności, rozwijając z sukcesem karierę w każdym zawodzie, od prostych prac fizycznych, po stanowiska poprzedzone tytułami naukowymi. Wyobraźcie sobie, co może się stać, gdy AI opanuje sztuki walki, zasiądzie za sterami wszelkich maszyn i pojazdów, będzie rozpatrywać sądowe spory, wystawiać medyczne diagnozy i autonomicznie operować nasze ciała…
Myślę, że AI i automatyzacja świata powstaje wskutek naszej pogoni za niezawodnością, precyzyjnością, przewidywalnością i powtarzalnością… Wszystko ok jeśli dotyczy technicznych aspektów informatyzacji, przemysłu itd. I oczywiście nie ma nic złego w rozwoju, pomnażaniu zysku, produktywności. Ale co z całą resztą? Czy nie jest tak, że produkujemy za dużo, za szybko, ponad wszelką skalę zapotrzebowania, a następnie toniemy w toksycznych śmieciach, w globalnym, emocjonalnym analfabetyzmie, mentalnym ubóstwie i życiowej biedzie pośród materialnego bogactwa…
Podstawa wszystkich wytworów AI jest cyfrowa, a więc powtarzalna i kopiowalna bez końca. Czy gdyby alchemicy za pomocą kamienia filozoficznego wynaleźli sposób na produkcję czystego złota to miałoby ono dla nas wciąż taką samą wartość?
Czy to nie zabija całej przyjemności jaką można odnaleźć w drobnych błędach i niedoskonałościach, które sprawiają, że życie jest takie interesujące? Czy chcemy, aby nasze życie było tak doskonałe i przewidywalne, jak formuła matematyczna? Nie lepiej czasem pozwolić sobie na niewielką wpadkę czy kreatywny chaos? I czy nie jest piękna rzemieślnicza niepowtarzalność? Czym jest przy niej wzorowa kopia?
Zastanawiam się, czy istnieje matryca, formuła, wzór na to aby życie było idealne. Automatyzując wszystkie procesy dążymy ku doskonałości, której nie ma. Nasz świat już dzisiaj powinien być o wiele bardziej przyjazny niż sto, dwieście, pięćset lat temu. Czy jest? Czy nie jesteśmy ciągle w dzikim pędzie, choć mamy pod ręką setki udogodnień, ułatwień, aplikacji działających z prędkością światła w zasięgu ręki (i internetu). Dokąd zmierzamy?
A co z przypadkowością, wolnością i kreatywnością? Przeraża mnie perspektywa, że AI będzie już odtąd za mnie decydować, co mam oglądać, jakie książki czytać, jakiej słuchać muzyki i jakie kupić buty, a czego mi nie zaserwować, bo jest dla mnie nieodpowiednie. Czy życie bez możliwości odkrywania czegoś zupełnie nowego i bez błędów nie jest równoznaczne z zamknięciem się w pudełku, które jest kontrolowane przez algorytmy? Niech AI nie odbiera mi tej radości! Życie ma smak, tylko dzięki wolności wyborów i swobodzie decydowania.
Tak więc, moi drodzy, nie ma powodu do paniki. Wszyscy niechybnie zginiemy… ale zapewne w doskonałej przyszłości. Gdzie nie ma korków, bo ruchem sterują inteligentne systemy, gdzie nie ma kolejek do lekarza, bo diagnoza jest zdalna i trafna online, gdzie nie trzeba pracować, bo wszystkim zajmie się AI.
AI zdobywa coraz większą zdolność do tworzenia grafiki. Może rozpoznawać wzorce, analizować trendy i generować niemal perfekcyjne projekty. Czy to oznacza, że znam już datę mojego twórczego końca świata? Czy graficy zostaną zepchnięci w niebyt, jak niechciani bohaterowie z nadrukiem Comic Sans?
Może AI generuje projekty, ale wciąż brakuje mu tego czegoś, co nas wyróżnia: ludzkiej kreatywności i wizji artystycznej. Czy AI jest w stanie wczuć się w emocje, które chcemy przekazać za pomocą grafiki? Czy potrafi zaskoczyć nas swoim nieoczywistym spojrzeniem na świat, błyskotliwością, humorem, dwuznacznością? Mam wielkie wątpliwości co do tego.
Pomyślcie o tym, jak sztuczna inteligencja tworzyłaby plakat filmowy. Byłoby to jak złożenie wszystkich dostępnych plakatów filmowych, wrzucenie ich do maszyny miksującej i otrzymanie zlepku bezdusznych grafik, na bazie wszystkich dotąd opublikowanych, a nie czymś nowym. To nasza wyobraźnia i wyczucie estetyki nadają projektom tę niepowtarzalną magię.
Sztuczna inteligencja z pewnością nie jest naszym wrogiem. To tylko narzędzie, które możemy wykorzystać w naszej pracy. Wciąż mamy coś, czego AI nigdy nie będzie miało – naszą indywidualność, nasz styl, naszą niepowtarzalną wizję, a przede wszystkim radość samego procesu twórczego i satysfakcję ze zrealizowanych projektów. Przyszłość pracy grafika i wielu innych zawodów może wydawać się niepewna, ale pamiętajmy, że żadna maszyna nie jest w stanie zastąpić prawdziwej pasji i talentu. Zacznę się martwić dopiero wtedy, kiedy nadejdzie dzień w którym powiem: “Hej AI, stwórz dla mnie coś, co zawstydzi wszystkie wcześniejsze prace!”. I AI zawstydzi mnie… 😉
Życzę Wam wszystkim i sobie, aby ludzka kreatywność jak najdłużej błyszczała jak supernowa na tle sztucznej inteligencji!
Pozdrawiam,
Monika